Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Komierowski należy do Komierowa i nikt go stamtąd nie ruszy. Opowieść o niezwykłym rodzie z Krajny

Jarosław Reszka
Jarosław Reszka
Tak obecnie wygląda odrestaurowany pałac w Komierowie
Tak obecnie wygląda odrestaurowany pałac w Komierowie Pałac Komierowo
Siedzimy przy stoliku w hotelowej restauracji. Wokół wszystko nowe, lśniące, wykonane z dobrych materiałów i urządzone ze smakiem, ale też funkcjonalne i nowoczesne, nasycone elektroniką. Podczas remontu w ścianach zostało zamontowanych 40 kilometrów kabli. Pracami kierowała Agnieszka Komierowska-Ziomek, córka gospodarza, we współpracy z architektem Ryszardem Girtlerem, według projektów którego powstawały między innymi wszystkie hotele Ireny Eris.

Ach, ten remont! Piotr Maria Komierowski herbu Pomian włącza laptop i pokazuje krótki filmik, dający pogląd o zaszłych tu zmianach. Najwięcej mówi o tym ujęcie, na którym widać wybebeszone niemal do cna wnętrze pałacu. Pozostały w nim tylko dach, ściany zewnętrzne i kilka ścian nośnych.

Zerwano i położono od nowa wszystkie stropy. Dzięki temu pałac zamienił się w hotel, mieszczący 16 pokoi, salę do spotkań biznesowych i minikompleks do rekreacji. Ale zanim w pałacu pojawiły się nowe stropy, trzeba było przeprowadzić skomplikowaną operację, której efektów teraz nie widać. W większości należało zbudować fundamenty, a grunt wokół nich utwardzić za pomocą 312 iniekcji, czyli wstrzyknięć na głębokość 6 metrów preparatu zawierającego ciekłe szkło.

Są tu od czasów Mieszka I

Pytany o koszty remontu Piotr Komierowski zrazu uśmiecha się tylko. - Proszę spojrzeć i ocenić - chyba widać, że zainwestowaliśmy tutaj niejeden milion - dodaje po chwili.

Ten warszawski przedsiębiorca, dziś po sześćdziesiątce, nigdy jednak nie miał wątpliwości, czy pałac w Komierowie należy ratować. Pytanie było tylko, jakie powinno być współczesne przeznaczenie pałacu oraz kto zająłby się poprowadzeniem tej ogromnej inwestycji. Wszak Komierowo to rodzinne gniazdo Komierowskich prawdopodobnie od… ponad tysiąca lat. Według kronikarskich zapisów, protoplasta rodu, Sobiesław Bossuta, przybył do Polski w orszaku czeskiej księżniczki Dobrawy, wydawanej za księcia Mieszka I. Tu wiernie służył nowemu panu, za co został obdarowany dobrami Włościbórz i Komierowo. Do dziś Komierowo pozostaje na uboczu cywilizacyjnego zgiełku, choć wszędzie stąd blisko. Zaledwie kilka kilometrów od pałacu przebiega droga krajowa numer 25, łącząca Koszalin z Koninem. Do Bydgoszczy stąd około 50 kilometrów, do Chojnic - 40, do starostwa powiatowego w Sępólnie Krajeńskim - kilkanaście.

Piotr Komierowski nigdy jednak nie miał wątpliwości, czy pałac w Komierowie należy ratować!

Komierowscy zawsze gotowi byli przelewać krew za swą dużą i małą ojczyznę. Najbardziej znana w tym kontekście była postać Jakuba Komierowskiego. Walczył on w powstaniu kościuszkowskim i nie pozostał też bierny kilkanaście lat później, gdy cesarz Napoleon przystąpił do wojny z Prusami. Na wieść o klęskach, zadanych przez Francuzów armii pruskiej w październiku 1806 roku, przeciwko Niemcom w Wielkopolsce i Pomorzu Gdańskim wybuchło powstanie.

Jakub Komierowski własnym sumptem wyekwipował i posłał w bój około 100-osobowy oddział powstańczy. W styczniu następnego roku oddział ten, z Jakubem Komierowskim jako dowódcą, stoczył potyczkę z Prusakami w pobliżu Nowego nad Wisłą. Niestety, dowódca odniósł w niej poważną ranę. Ponoć przed śmiercią w izbie, w której go ułożono, własną krwią wypisał na ścianie: „Jeszcze Polska nie umarła!”.

Śmierć z rąk Niemców na początku września 1939 roku poniósł też ostatni przedwojenny dziedzic Komierowa, Tomasz Komierowski. Na wieść o wybuchu wojny wyjechał samochodem z Komierowa do drugiego swego pałacu - w Nieżychowie koło Białośliwia. W pewnej chwili na drodze natknął się na jadący z przeciwka niemiecki czołg. Komierowski usiłował uciec przed nim, lecz został pojmany. Ponoć znaleziono przy nim pistolet. Gwoździem do trumny okazały się zeznania miejscowych Niemców, którzy zapamiętali mu antyniemieckie wypowiedzi sprzed wojny. W nocy z 3 na 4 września Tomasz Komierowski został rozstrzelany.

Dlaczego wcześniej nie wyjechał? Tomasz Komierowski spodziewał się wojny i związanych z nią nieszczęść. Z tego powodu 31 sierpnia odwiózł jedynego syna, 13-letniego Andrzeja, na dworzec kolejowy w Toruniu. Chłopiec wyruszył stamtąd, wraz z opiekunką, w podróż do wuja Konstantego Zamoyskiego, który mieszkał w Adampolu nad Bugiem. Przed odjazdem pociągu, gdy Andrzej nalegał, by ojciec jechał z nimi, usłyszał od niego znamienne słowa: „Komierowski należy do Komierowa i nikt go stamtąd nie ruszy”.

Z ziemi afrykańskiej do Polski

Andrzej Komierowski nigdy więcej nie zobaczył ojca. Do Komierowa wrócił krótko po zakończeniu wojny. Dowiedział się, że na początku okupacji Niemcy zorganizowali w pałacu obóz dla internowanych Polaków. Wielu z nich zostało następnie zgładzonych. Przed końcem wojny natomiast, wycofując się, Niemcy wysadzili kościółek w pałacowym parku, w którym znajdowała się krypta z grobami wielu pokoleń Komierowskich. Spośród gruzów Andrzejowi Komierowskiemu udało się jedynie wygrzebać fragment obrazu Matki Boskiej z ołtarza. Znalezisko to wisi dziś na jednej ze ścian hotelu.

Pałacu nie odzyskał. Postanowił inaczej urządzić sobie życie. W 1958 roku, już po ślubie, zdecydował się na emigrację. Dzięki pomocy przyjaciół wyjechał z żoną najpierw do Szwajcarii, a potem aż do Republiki Południowej Afryki. „Kochani Zamoyscy odebrali nas w Johannesburgu” - zanotował w swoich wspomnieniach. W RPA pracował aż do emerytury.

W 1991 r. Andrzej i Janina Komierowscy sprzedali swój majątek w Afryce i powrócili do Polski. Powód był oczywisty: Komierowo. III RP ustami minister kultury Izabelli Cywińskiej obiecała Andrzejowi zwrot pałacu. Gdy przyjechali, pałac był jeszcze we władaniu PGR. Dyrektor wprawdzie zgodził się na to, by Komierowscy zamieszkali w Komierowie, lecz zapuszczone, pozbawione ogrzewania rodowe gniazdo nie nadawało się na dom dla starszych ludzi. Wynajęli więc mieszkanie w pobliskim Sępólnie i rozpoczęli starania o przejęcie pałacu wraz z otaczającym go, 16-hektarowym parkiem. Niestety, Andrzej Komierowski nie doczekał tej chwili. Zmarł w Sępólnie w 1994 roku. Nie miał dzieci. Był ostatnim z pomorskiej linii rodu Komierowskich.

Z głową do interesów

Rodzina Komierowskich podzieliła się na dwie linie jeszcze w XVIII wieku. Wtedy to Józef Komierowski opuścił Krajnę, na której pozostał jego brat Stanisław, łowczy bydgoski, i osiedlił się na Mazowszu, w odległej o 50 kilometrów od stolicy wsi Drwalew. Pamiątką po Komierowskich jest tam kościół przez nich ufundowany.

Komierowscy nie tylko byli patriotami i obrońcami ojczyzny. Potrafili także myśleć po gospodarsku i pomnażać dobra. W Komierowie przykładem dobrego gospodarza był Tomasz Komierowski. Nie ten jednak, który zginął we wrześniu 1939 roku, tylko ten, który w połowie XIX wieku zbudował pałac w Komierowie, a potem powiększył majątek o 1960 hektarów ziemi w okolicy Nieżychowa (w tamtejszym pałacu mieści się dziś szkoła zawodowa).

Ale także Komierowscy z Mazowsza mieli głowę do interesów. Piotr Komierowski, potomek z tej linii, opowiada mi o swym dziadku Stefanie, urodzonym już w Warszawie. Ten absolwent politechniki miał w sobie awanturniczą żyłkę i po studiach zajął się poszukiwaniem ropy naftowej w okolicy Borysławia. Była to przygoda z happy endem. Dziadek ropę odnalazł i za zarobione pieniądze kupił majątek pod Ciechanowem, którym Komierowscy cieszyli się aż do wybuchu drugiej wojny światowej.

Politechnikę jako inżynier mechanik ukończył także Piotr Komierowski. Wojna i PRL sprawiły, że musiał dorabiać się od zera. Po studiach przez kilka lat pracował w państwowej firmie. Na początku lat osiemdziesiątych wpadła mu jednak w ręce książka, która odmieniła jego życie.

- To była biografia Henry’ego Forda - mówi Piotr Komierowski. - Przeczytałem ją raz, przeczytałem drugi i postanowiłem założyć własną firmę.

Był wtedy ojcem trojga dzieci, czwarte było w drodze.

Na początku zajął się wytwarzaniem półek. Potem, w 1983 roku, zdecydował się na produkcję elementów łączących w wyrobach z drewna i metali - takich jak zszywki czy gwoździe - a także narzędzi do łączenia, wykorzystywanych przede wszystkim w przemyśle meblarskim. Dziś jego firma Bizon w Tomicach to 30 tysięcy metrów kwadratowych pod dachem, gdzie pracuje 220 osób. Bizon jest w tej branży największym producentem w Europie. Piotr Komierowski ma też doświadczenia w prowadzeniu biznesu za granicą - od Rosji po Kanadę, z różnym szczęściem.

Piotr wkracza do akcji

Andrzej Komierowski nie dorobił się majątku w Afryce. Gdy okazało się, że będzie mógł skorzystać z prawa pierwokupu i odkupić pałac wraz z parkiem od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa, zaczął szukać kogoś, kto pomoże mu w realizacji planu.

Komierowscy z Pomorza i Komierowscy z Mazowsza żyli z sobą w przyjaźni. Regularnie się odwiedzali - nawet w czasie zaborów, gdy podzieliła ich granica pomiędzy Prusami i Rosją. Nic dziwnego, że Andrzej Komierowski po powrocie do Polski zwrócił się do Piotra jako do ewentualnego sukcesora i poplecznika starań o wykup i remont pałacu. Piotr przystał na to. Pałac został wykupiony w 1997 roku.

W tym czasie Piotr Komierowski był na etapie rozwijania swej firmy i nie stać go było, by zabrać się za gruntowny remont w Komierowie. Lokalne władze nie omieszkały zresztą wytknąć mu bezczynności. Postulowano nawet odebranie Komierowskim pałacu. Działo się to przed wyborami samorządowymi w 2006 roku.

Dwa lata później w Sępólnie zmarła Janina Komierowska, wdowa po Andrzeju. W 2012 roku Piotr Komierowski uznał, że jest gotowy na remont, ale prowadząc dużą firmę pod Warszawą, nie mógł zająć się tym sam. Zaprosił do siebie czwórkę dzieci i zapytał wprost: kto podejmie się całego procesu rewitalizacji pałacu? Zgłosiło się najmłodsze - córka Agnieszka, wtedy jeszcze przed trzydziestką, z wykształcenia ekonomistka.

Agnieszka Komierowska pobyt w Komierowie rozpoczęła od wyremontowania małego fragmentu oficyny, gdzie zamieszkała. Prace budowlane potrwały sześć lat. Piotr Komierowski płacił za nie wyłącznie z własnego portfela. Na renowację cennego zabytku nie dostał złamanego grosza ani od Unii Europejskiej, ani od polskiego państwa. Jedynymi osobami, które zaproponowały mu wsparcie finansowe, był marszałek województwa kujawsko-pomorskiego i konserwator zabytków. Gdy remont pałacu był już na ukończeniu, marszałek zaoferował 20 tysięcy złotych, a konserwator zabytków 10 tysięcy.

Piotr Komierowski podziękował i… nie skorzystał. W listopadzie 2018 roku odbyła się uroczystość otwarcia zaadaptowanego na hotel pałacu.

Obiekt znajdował się pod nadzorem konserwatora zabytków, spełniał wszystkie jego wymagania. Mimo to państwo nie tylko nie wsparło odbudowy tego ważnego dla dziedzictwa narodowego obiektu, ale jeszcze właściciel otrzymał wezwanie do zapłaty nowo nałożonego podatku od nieruchomości w wysokości 75 tysięcy zł rocznie.

Agnieszka wyjechała z Komierowa do Warszawy. Ojciec zastąpił ją w roli gospodarza.

Plany, plany

Piotr Komierowski w laptopie włącza inny filmik, tym razem reklamowy. Przez chwilę pojawia się w nim zaprzyjaźniony z gospodarzem Karol Strasburger, ale głównym bohaterem jest sam Komierowski, pokazywany jako entuzjasta ćwiczeń fizycznych i w ogóle zdrowego trybu życia.

Wychodzimy do parku, w którym wije się ścieżka idealnie nadająca się do biegania albo nordic walking. Piotr Komierowski w taki właśnie sposób stara się rozpoczynać każdy dzień w Komierowie. Widać to po jego sylwetce - bez grama zbędnego tłuszczu - i chodzie - nadzwyczaj sprężystym jak na swój wiek.

Park, niestety, został doświadczony przez los także całkiem niedawno. Przez jego środek w 2017 roku przeszła słynna sierpniowa nawałnica, kładąc ponad 700 wiekowych drzew, w tym pomników przyrody.

Misja Komierowskiej jest stworzenie szczególnego miejsca na Krajnie, które zaspokoi gusta i potrzeby najwybredniejszych klientów.

Filozofia pałacu opiera się na doświadczeniu sześćdziesięciolatka, który dużą wagę przywiązuje do zdrowia. Komierowo to spokój, cisza i odpoczynek wśród prastarej natury i dusz przodków.

Ćwiczenia fizyczne, zabiegi rehabilitacyjne, zdrowa dieta wśród pięknych wnętrz, pięknej przyrody i w luksusowych warunkach to magnes dla klienteli, która ceni takie wartości. W Komierowie skupiają się na tej grupie docelowej.

W hotelu urządzane są turnusy, których uczestnicy realizują fachowy program o nazwie Slim-Fit-Vit, służący zrzuceniu wagi i nabieraniu kondycji przy wsparciu komory normobarycznej. Ponoć po tygodniowym pobycie wiek metaboliczny spada o 15 lat.

Tak wygląda pałac w Komierowie. Zobacz zdjęcia:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sepolnokrajenskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto