Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

„Tato, zabierz stąd ten peerel”, czyli jak w Sępólnie Krajeńskim powstało Muzeum PRL. Zobacz na zdjęciach, jak wygląda

Sandra Szymańska
Sandra Szymańska
Marcin Gulka, dyrektor Muzeum PRL w Sępólnie Krajeńskim
Marcin Gulka, dyrektor Muzeum PRL w Sępólnie Krajeńskim Sandra Szymańska
- Dla innych to rupiecie, dla mnie skarby, które mają wartość historyczną. Staram się uchronić historię, obojętnie, jaka by nie była. Teraz brakuje mi tylko ludzi odwiedzających muzeum, którzy naładowaliby mi akumulatory - mówi Marcin Gulka, założyciel i dyrektor Pomorskiego Okręgowego Muzeum PRL w Sępólnie Krajeńskim.

Zaczęło się od żelazka firmy Predon podarowanego od babci, a skończyło na kilku tysiącach przedmiotów użytku codziennego epoki Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej Chociaż nie… jeszcze się skończyło, bo jak twierdzi Marcin Gulka, dyrektor i założyciel Pomorskiego Okręgowego Muzeum PRL w Sępólnie Krajeńskim, to co najwyżej połowa drogi.

Siedzimy na wersalce w dużym pokoju i pijemy kawę w koszyczku. Plujkę, a jakże. Na stole sztuczne owoce, sztuczne goździki w wazonie i papierośnica, a pod nogą puf. Obok meblościanka na wysoki połysk, zwana czeczotem, komoda z porcelanowymi kurami, w kącie szkaradna bożonarodzeniowa choinka. Ja, rocznik ‘91, Marcin, ‘86. Towarzyszą nam jeszcze Helena, Krystyna i Marycha, ale o nich to później. Ja nie śpię od czterech godzin i zaczynam pracę, Marcin od 24, bo właśnie z niej wrócił, z dobowego dyżuru po całonocnym jeżdżeniu karetką. Rok 2021, więc głównie woził pacjentów z covidem. I tylko to odróżnia nas od miejsca z minionej epoki, w której się znajdujemy. Po dyrektorze muzeum nie widać zmęczenia, bo to miejsce sprawia, że odżywa. Choć bywa ciężko.

Na początku było żelazko

Gdy trzy lata temu Marcin Gulka przecinał wstęgę otwierającą jego Pomorskie Muzeum Okręgowe PRL w Sępólnie Krajeńskim, małym mieście w Kujawko-Pomorskiem, zaczynał od kilkuset eksponatów z epoki przed lat 90. Teraz idą już w tysiącach.

A wszystko zaczęło się 15 lat temu , gdy 20-letni Marcin, pasjonat motoryzacji, tuż przed ślubem, otrzymał od swojej ukochanej babci żelazko, nieużywane, nawet nieodpakowane, które oczywiście starsza pani trzymała w zakamarkach bardzo długo od momentu jego kupna. Bo w Polsce Rzeczpospolitej Ludowej zazwyczaj było tak, że to, za czym człowiek wystał długo w kolejce, szanował i tak szybko nie wyrzucał, a nawet zdarzało się tak, że w ogóle nie wykorzystał. Teraz żelazko jest jednym z eksponatów muzeum.

- Spodobało mi się przede wszystkim to opakowanie. Ta prostota. Od tej chwili zacząłem zbierać wszelkiego rodzaju opakowania po czekoladkach, sprzętach, odkurzaczach, ale też karty gwarancyjne. Po jakimś czasie wyremontowałem motorower, później zamarzył mi się „Maluszek” 126p. Następnie niezbędne do niego rzeczy na zloty miłośników motoryzacji: walizkę na dach, stoliczek i krzesełka turystyczne, przyczepkę – z tamtej epoki, ale w świetnym stanie. Gdy urodził się mój pierwszy syn Kacper, chciałem mieć dla niego autko na pedały z tamtej epoki. Oczywiście marzyła mi się karetka, duży fiat – wspomina Marcin Gulka.

Przedmioty z epoki PRL-u trafiały raz za razem do kolekcji pasjonata. Te, obecny dyrektor muzeum, przechowywał w swoim mieszkaniu i dwóch garażach. Dla nich i dla rodziny zaczęło robić się ciasno.

- Już na zlocie w Chojnicach w 2014 roku pewna dziennikarka zapytała mnie: co dalej. Tak bez namysłu odpowiedziałem, że chciałbym mieć muzeum, by móc te rzeczy gromadzić w jednym miejscu. Koledzy muzealnicy i kolekcjonerzy mówili, bym coś z tym zrobił, bo szkoda wszystkiego zmarnować. Ta myśl dojrzała już we mnie na poważnie, gdy syn przewrócił się o kolumnę głośnikową i powiedział: „Tato, zabierz stąd ten peerel!”.

W ten sposób 24 marca 2018 roku na 600 m2 hali magazynowej firmy Agroma, z pomocą burmistrza miasta, w Sępólnie powstało Pomorskie Okręgowe Muzeum PRL. To jedyne takie muzeum w regionie działające na podstawie wydanej w 2017 roku decyzji – wtedy jeszcze – Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Marycha, Marian i Erosy

Dziś w tej hali znajduje się kilka tysięcy przedmiotów użytku codziennego sprzed roku 1989. Dziś za nimi też można czasem wystać długo w kolejce. Marcin Gulka zdobywa je giełdach internetowych, wymienia się z innymi kolekcjonerami, a zdarza się i tak, że ludzie sami nawet przynoszą dary. - Czasem po prostu podchodzę do drzwi hali, a tam coś już na mnie czeka. Była waga, porcelana. Ostatnio podszedłem, patrzę – ponton leży. Całkiem sprawny, nawet już na nim pływałem. To miłe, gdy ktoś anonimowo zamiast wyrzucić czy sprzedać przedmiot, pomyśli o naszym muzeum i nic w zamian nie oczekuje – podkreśla dyrektor Gulka.

Muzeum podzielone jest na osiem boksów tematycznych. O pokoju gościnnym, który w hali wystawowej powstał jako pierwszy, było już na początku.

Obok jest kuchnia, królestwo Marychy – manekina na wzór pani Marysi z Poszukiwany-Poszukiwana. Tam kanki, przyrządy kuchenne, w tym maszyna podobna do tej służącej do mielenia mięsa, a faktycznie to wyciskarka do soku, wałki do malowania ścian i buteleczki z etykietami miejscowych zakładów produkcyjnych, rozlewni. Jest też Polo-Cocta, czyli polska Coca-Cola, szampon „Zielone jabłuszko”, winiacz, ocet czy kiełbasa w słoiku, cukier, mąka, słodycze. Wszystkie z oryginalną zawartością. Zasiąść można przy stole z przykręconymi do blatu miskami, takim samym, który znany jest telewidzom z filmu "Miś" .

Ciekawą ekspozycję stanowi apteka, której chlubą jest lada apteczna z nieistniejącej już apteki w Kamieniu Krajeńskim na ulicy Głównej. Jak określił Marcin, została wyrwana spod siekiery. Wszystko dzięki pomysłowi Marka Kutzmanna i Andrzeja Źróbek, aby apteka miała godną emeryturę. Właściciel Marek Ragan zgodził się ją przekazać do muzeum. Za ladą stoi Helena, obsługująca kasę niefiskalną. Na półce wśród kilkuset medykamentów dostrzec można prezerwatywy Erosy.

Dalej mamy łazienkę z toaletą, stylizowaną na lata 70., z której korzysta trzeci manekin - Krystyna. Pod nią ebonitowa deska klozetowa, na górze górnopłuk, a obok papier toaletowy na sznurku jak w filmie „Nie lubię poniedziałku” i szczotka rodem z produkcji „Jak rozpętałem II wojnę światową”. W ręku Krystyna trzyma wielorazową podpaskę i czyta „Gospodyni”. Wokół żeliwna wanna, ówczesna bielizna i niejedna pralka „Frania”.

Mamy też izbę przyjęć. W nim stosy przyrządów medycznych, a pośrodku fotel ginekologiczny z lat 50. oraz fotel stomatologiczny, na którym w Kamieniu Krajeńskim przyjmował dr Pałubicki.

Sentymentalny dla wielu odwiedzających jest pokój dziecięcy. Często słychać w nim westchnienia: „O, miałem taką zabawkę/taką grę”. Przy ścianie półkotapczan, buty Relaxy, gablota z zabawkowymi samochodami ciężarowymi i mnóstwo innych zabawek, w tym najstarsze z eksponatów z lat 60. - wózek dziecięcy z lalką i dmuchany mikołaj. Kiedyś pewna kobieta, rocznik 1960, przyjechała do tego muzeum specjalnie po to, by zrobić sobie z tą ostatnią zabawką zdjęcie, bo miała takiego mikołaja w dzieciństwie.

Pośrodku hali jest wystawa motoryzacyjna. Wiele z tych pojazdów jeździ, bo widać je na zlotach fanów motoryzacji lub są wykorzystywane na różnych okolicznościowych imprezach, na przykład ślubach.

Milicja Fiat 125P - wspaniale wykonana replika pojazdu używanego w milicji w latach 80. Sam samochód pochodzi z 1986 r. i jest w pełni oryginalny. Ma namalowane pasy oraz założoną galeryjkę wraz ze sprzętem nagłaśniającym.

Wspomniany już niebieski Fiat 125p z 1989 roku oraz Karetka Fiat 125p -oryginalna karetka, która została pieczołowicie odrestaurowana i pomalowana w barwy Rejonowej Kolumny Transportu Sanitarnego, mieszczącej się w Sępólnie przy ulicy Baczyńskiego. W pełni wyposażona w nosze i sprzęt medyczny.

Żuczek straży pożarnej z pełnym wyposażeniem - pojazd zachowany w idealnym stanie technicznym. Jest to pierwszy model Żuka zwany potocznie „smutek”. Podarowany od OSP Mała Cerkwica.

No i Żuk „Marian”. Model z 1970 roku, wierna replika żuka z serialu „Zmiennicy”, zresztą z autografem Mariana Koniuszki, którego grał Marcel Szytenchelm. Aktor pojawił się w Sępólnie w 2019 roku podczas peerelowskiej majówki na pierwsze urodziny muzeum.

- Żuczek zrobił wtedy fajne wrażenie. Z Marcelem konsultowałem się w sprawie doboru idealnego odcienia niebieskiego i żółtego. Oglądałem próby chyba na 30 różnych monitorach u grafików – opowiada Marcel Gulka.

Ósmy boks to kiosk znajdujący się na zewnątrz. Pochodzi najprawdopodobniej z lat 70. lub 80. Jeszcze w latach 2000 stał w Bydgoszczy. Został wyremontowany i odmalowany w barwach kiosków z lat 70. Otrzymał logo już nieistniejącej Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej Prasa – Książka- Ruch, która została utworzona w 1973 r.

W muzeum stoi jedno z najcenniejszych dla muzealnika cacko – budka telefoniczna. - Dla mnie to gral – mówi. A na suficie w ostatnim czasie zawiły rowery.

W planach Gulka ma dziewiąty boks – szkolny. Ławkę już ma. Do szczęścia brakuje mu jeszcze saturatora do wody sodowej, ale na razie to wydatek przerastający budżet. Choć na tym kolekcja się nie zakończy.

Miś otworzył oczy niedowiarkom

W sierpniu 2020 roku podczas Zlotu Miłośników Filmów Stanisława Barei przed muzeum stanął miś, podarowany od członków klubu. Fani zrzucili się też na taksówkę ze „Zmienników”. „To jedyny taki miś w Polsce. Miś na miarę naszych możliwości. Tym misiem będziemy otwierać oczy niedowiarkom” .

- Powiedzieli, że to nie jest ich ostatnie słowo – nawiązuje do filmowego monologu nasz rozmówca.

Kopia rekwizytu z filmu „Miś” została wykonana z gipsu i ma 2 metry wysokości. - Miś jest przepiękny i zawsze tu będzie. Mamy plany na prawdziwego, 7-metrowego ze słomy, ale to nie na ten moment, ponieważ potrzebujemy ogrzewanej hali. I to dopiero będzie miś na miarę naszych możliwości.

Założyciel muzeum zaznacza, że tak właściwie muzeum nie jest gotowe. To jeszcze nie jest to, czego by chciał, bo takiego muzeum nie buduje się w rok. Hala jest użyczana nieodpłatnie, ale dobrze byłoby mieć własną. Nadal trwa katalogowanie eksponatów, ciągle jest jakiś ruch, wymiany, nowe przedmioty. Może za kilka lat będzie można powiedzieć, że tak, teraz to jest to, co miało być.

- Staram się trzymać ram czasowych do roku ‘89, choć lata 90. to też ciekawy okres – te wszystkie przemiany w pogotowiu ratunkowym, straży pożarnej, gdzie rejonowe komendy policji przekształcały się w państwowe, pieriestrojka – opowiada pasjonat peerelu. -Niektórzy, jak patrzą na duży pokój i widzą tyle przedmiotów, to mówią „Marcin, tak przecież nie wyglądało wtedy w polskich domach”. Ja odpowiadam, że może i nie, ale ja chcę pokazać ich jak najwięcej. Niektórzy mówią, że to choroba. Może i tak. Ale przyjemna i nikomu nie szkodząca. Ja do PRL-u czuję sentyment. Dla innych może to rupiecie, dla mnie to skarby. Jedni mają wprawdzie sentyment do tych rzeczy, ale chcą się ich pozbyć, bo źle im się kojarzą epoką, przeżyciami. A dla mnie ma to wartość historyczną. Staram się tę historię uchronić, obojętnie, jaka by nie była. To nasza przeszłość i wydaje mi się, że trzeba o nią zadbać. Uważam, że bez swojej historii, tożsamości naród jest próżny. - podkreśla Marcin Gulka.

Muzeum odwiedzają ludzie w różnym przekroju wiekowym. Ci, którzy te czasy przeżyli i ci, którzy tylko o nich słyszeli. Jedni wolą, by oprowadzać ich po wystawie, drudzy – by zostawić ich samych.

- To nie jest tak, że ja na tym zarabiam. Dochód ze sprzedaży biletów przeznaczony jest na działalność muzeum. Do tego „interesu” dokładam ze swoich. Dbanie o pojazdy to jednak wydatek. Skoro mają być „na chodzie” trzeba robić przeglądy, tankować, opłacać, choć i czasem zarabiają na siebie same, gdy są użyczane na śluby, w reklamach czy dla reżyserów. Dochodzą też opłaty za media. Ja za te rzeczy odpowiadam, by były zachowane w należytym stanie. Tu zawsze jest coś do zrobienia – opowiada dyrektor.

„Marcinowi, by mu się nigdy nie przestało chcieć”

Sępólno Krajeńskie, które leży przy drodze krajowej nr 25, prowadzącej nad morze, na pewno dzięki Muzeum PRL-u zaistniało i zyskało na turystyce. Jednak prowadzenie muzeum w Polce to nie jest dochodowy interes. - Mimo że założyłem stowarzyszenie, pozyskanie dotacji to naprawdę wyzwanie. Cała Europa finansuje muzealnictwo, w Polsce, niestety, tego nie ma. Z Ministerstwa Kultury prywatne muzealnictwo nie ma wsparcia. I my nad tym ubolewamy. Szkoda – mówi.

Dla Marcin Gulki, który każdą wolną chwilę poświęca muzeum, a i niemały procent domowego budżetu, pandemia koronawirusa była wielkim ciosem. - Epidemia wszystko psuje. Spodziewałem się, że muzea też rząd znów zamknie, ale miałem cichą nadzieję, że to się nie stanie. Kościoły zostawił otwarte. Dla mnie to niesprawiedliwe. Przecież do muzeum nie wpuszczę tłumu, tylko małe grupy. Na 600 metrów kwadratowych 30 osób, które wpuszczałem, gdy były limity, to znikoma ilość – ubolewa.

Gdyby nie pandemia to czekałaby nas kolejna majówka czy dancingi w stylu prl. Teraz w planach jest ciągłe porządkowanie muzeum i jak przyznaje Marcin, wszystko idzie w dobrym kierunku. - Na razie wszystkie marzenia się spełniają. Warto do nich dążyć – podsumowuje. - Otwarcie przy muzeum gastronomii w samolocie – to by było coś...
W tym trudnym czasie inicjatora powstania muzeum prl-u wspiera wiele serdecznych ludzi. A tacy, którzy ładują akumulatory, czyli zwiedzający, są teraz potrzebni, bo jak przyznaje Gulka, niekiedy zmęczenie daje się we znaki. Takie przedsięwzięcie ma swoją cenę.

O jednym eksponacie wspominam na sam koniec. Od scenarzysty Janusza Płońskiego Marcin Gulka otrzymał dar dla muzeum - maszynę do pisania. Tę samą, na której powstał scenariusz do serialu „Alternatywy 4”. Do kompletu książka „Alternatywy 4. Przewodnik po serialu i rzeczywistości”. W niej dedykacja: „Marcinowi, by mu się nigdy nie przestało chcieć…”

Jeśli chcecie wspomóc POM PRL w Sępólnie można wpłacać dowolną kwotę na konto:
32 8162 0003 0000 2336 2000 0010 BS Więcbork tytułem pomoc dla Muzeum

Tak wygląda Muzeum PRL w Sępólnie Krajeńskim:

Marcin Gulka, dyrektor Muzeum PRL w Sępólnie Krajeńskim

„Tato, zabierz stąd ten peerel”, czyli jak w Sępólnie Krajeń...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na sepolnokrajenskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto