Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wiceminister Anna Gembicka: chciałabym, by pozycja polskich rolników była mocna - niezależnie od wszelkich zawirowań

Monika Smól
Monika Smól
Jak najbardziej lubię wyzwania, a Ministerstwo Rolnictwa jest takim resortem, w którym jest bardzo duże pole do tego, aby swoje pomysły na rozwiązywanie problemów realizować
Jak najbardziej lubię wyzwania, a Ministerstwo Rolnictwa jest takim resortem, w którym jest bardzo duże pole do tego, aby swoje pomysły na rozwiązywanie problemów realizować z archiwum Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi
O rolnictwie, rolnikach w województwie kujawsko-pomorskim, programach pomocowych z Anną Gembicką, sekretarz stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi rozmawia Monika Smól.

- Jak się zmienia w ostatnim czasie województwo kujawsko-pomorskie według wiceminister rolnictwa?

- Nasze województwo zmienia się na lepsze w dużej mierze dzięki dofinansowaniom rządowym. Zachęcam do takiego porównania, ile środków trafiało do nas w latach 2008-2015 i 2016-2023 - obecnie jest to kilkukrotnie więcej, co można łatwo sprawdzić, bo liczby nie kłamią. Nigdy nie było takiej pomocy z budżetu państwa właśnie na inwestycje samorządowe jak teraz. I jest to bardzo ważne z dwóch względów. Przede wszystkim to odpowiedź na te potrzeby, które zgłaszają mieszkańcy i samorządowcy, bo realizowane są wreszcie inwestycje, na które mieszkańcy czekali latami. Z drugiej strony jest to istotne w aspekcie rozwoju gospodarczego - najpierw mieliśmy pandemię koronawirusa, potem wybuchła wojna na Ukrainie - w samorządach pojawił się więc duży strach przed inwestowaniem. Były obawy, że te inwestycje staną, kosztem chociażby lokalnych firm. My postanowiliśmy, że będziemy wspierać rozwój lokalny i gospodarczy. Uruchomiliśmy Rządowy Fundusz Inwestycji Lokalnych, Fundusz Polski Ład, a wcześniejszy Rządowy Fundusz Rozwoju Dróg, czy program budowy obwodnic, który w naszym województwie objął takie miasta jak Kowalewo Pomorskie, Rypin, Brześć Kujawski, czy Lipno. Temat zadań drogowych jest dla mieszkańców jednym z najważniejszych. Widać to po liczbie złożonych wniosków przez samorządy - drogi w nich królują. Przykładem może być gmina Chełmno, która dostała ponad 7 mln złotych na modernizacje dróg. Nigdy w historii tego samorządu nie było tak dużych środków na inwestycje drogowe w jednym naborze. Poza tym, działa także Rządowy Program Rozwoju Dróg, w ramach którego co roku praktycznie każda gmina która złożyła wniosek może otrzymać środki na co najmniej 1 zadanie drogowe.

- Na co jeszcze spływają do województwa kujawsko-pomorskiego pieniądze i można dostrzec, że dzięki nim się coś zmienia?

- Przede wszystkim warto spojrzeć na wsparcie dla rodzin czy dla przedsiębiorców. Od 2016 roku, np. do mieszkańców powiatu chełmińskiego w ramach 500+ trafiło już ponad 250 mln zł. Do przedsiębiorców z powiatu chełmińskiego, w ramach tarcz finansowych, trafiło ponad 41 mln zł. To realnie przyczynia się do rozwoju naszych lokalnych społeczności. Warto wspomnieć także o wsparciu dla takich inwestycji jak ponad 10 mln zł na budowę sali gimnastycznej przy Szkole Podstawowej w Brzozowie, przebudowa dróg gminnych na terenie gminy Lisewo za prawie 8 mln zł czy modernizacja wodociągów w gminie Papowo Biskupie, które uzyskało dofinansowanie w wysokości ponad 6,6 mln zł. To są inwestycje bardzo oczekiwane przez mieszkańców. Postawiliśmy na rozwój zrównoważony, aby obszary wiejskie także były lepiej dofinansowane. Zdajemy sobie sprawę, że nigdy na wsi nie będzie tak, jak w mieście, bo to jest inny charakter zabudowy, funkcjonowania. Natomiast dążymy do tego, żeby dostęp do usług społecznych, do komunikacji, był coraz lepszy i to widać.

Często widać pani spotkania ze strażakami z OSP i paniami z KGW - w różnych miejscowościach na mapie województwa. Bliskie są pani te organizacje?

- Sama pochodzę ze wsi, więc jest dla mnie naturalne, że jestem z tą społecznością związana. Obie te organizacje są przykładem oddolnego zaangażowania, pokazania obywatelskiej inicjatywy. Osoby w nich działające poświęcają na działalność społeczną swój wolny czas, który mogłyby poświęcić na coś innego, robią coś dla swojej gminy, powiatu, często angażując też swoje własne środki. Pokazują, jak powinno wyglądać społeczeństwo obywatelskie. Poza tym w ostatnich latach przeżywamy prawdziwy renesans OSP i KGW. Ich działalność jest coraz bardziej widoczna. Odnoszę też wrażenie, że aktywność na obszarach wiejskich jest nawet większa niż w miastach.

Na wsiach zauważa się, że do OSP i KGW trafiają środki, których wcześniej nie było. Powstały programy dające taką możliwość?

- Wcześniej takiej systemowej pomocy dla KGW nie było w ogólne. Teraz mamy środki w wysokości od 8 do 10 tys. złotych na każde KGW, które się zarejestruje w Agencji, złoży prosty wniosek z obiektywnymi kryteriami. Podobnie jest z OSP - mamy do czynienia z rekordowymi zakupami dla straży ochotniczych. W tym roku w naszym województwie dofinansowany ze środków rządowych został zakup 31 nowych samochodów. Ostatnio wręczaliśmy też promesy z Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska - na zakup sprzętu strażackiego, na termomodernizacje w remizach. To pieniądze bardzo oczekiwane, bardzo potrzebne. Inwestycje w te organizacje są bardzo ważne ze względu na bezpieczeństwo, ale i dziedzictwo kulturowe. To istotne, by dać liderom społecznym w tych miejscowościach możliwość rozwoju.

Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi to drugi resort, w którym pani pracuje. A przecież nawet ci, którzy nie bardzo interesują się tematami związanymi z wsią, mogą choćby z przekazów medialnych dostrzec, że rolnictwu co roku towarzyszą jakieś kłopoty. A to susza, to szkodniki, powodzie, teraz problem z nadmiarem zboża z Ukrainy. Lubi pani takie wyzwania?

- Jak najbardziej lubię wyzwania, a Ministerstwo Rolnictwa jest takim resortem, w którym jest bardzo duże pole do tego, aby swoje pomysły na rozwiązywanie problemów realizować. Miałam przyjemność przygotowywać ustawy dotyczące emerytur rolniczych, w tym zniesienie wymogu przekazywania gospodarstwa przy przechodzeniu na emeryturę czy wyrównanie minimalnych emerytur rolniczych do minimalnej emerytury ZUS-owskiej. Rolnictwo z racji charakteru, ze względu na pracę pod chmurką, jest zależne od wielu zmiennych czynników, przede wszystkim pogodowych. Teraz do tego dochodzą także wahania na rynkach światowych, jeśli chodzi o ceny, o produkcję. W chwili wybuchu wojny na Ukrainie dużo mówiło się o bezpieczeństwie żywnościowym, o różnych zagrożeniach, były obawy, że zboża zabraknie, później się to diametralnie zmieniło. Rolnictwo to wiele wyznań. Część problemów wynika z ukształtowania łańcucha dostaw. Przetwórstwo polskie zostało w pewnym momencie wyprzedane, jest w rękach kapitału zagranicznego, dlatego my uruchamiamy programy wsparcia finansowego na odbudowę polskiego przetwórstwa. Jest dużo do zrobienia, ale w porozumieniu z rolnikami, przy wspólnym wypracowaniu rozwiązań, jesteśmy w stanie problemy systemowe, które się pojawiają, rozwiązywać.

Czy kryzys na rynku zbóż został już, według pani, zażegnany czy rozwiązywanie tego problemu trwa? Bo wiadomo, że ukraińskie produkty wciąż zalegają na polskim rynku.

- Wszystko jest w trakcie. To jedna z kwestii systemowych. W tym roku, dzięki uruchomionemu wsparciu finansowemu, jesteśmy w stanie sobie z tym poradzić. Ale trzeba zastanowić się, i to robimy w Ministerstwie, co dalej. Jak odpowiedzieć systemowo na te problemy. Tu są chociażby takie rozwiązania, jak przygotowane przez nas ustawy o biopaliwach, biogazowniach, uproszczeniach dotyczących budowy silosów, magazynów - aby długofalowo tę sytuację rozładować. To wielkie wyzwanie, bo musimy sobie zdawać sprawę, że nie wiemy, ile potrwa wojna, jaka będzie sytuacja po wojnie. Jest bardzo dużo niewiadomych. W dodatku Rosja co jakiś czas grozi zamknięciem Portów Czarnomorskich. Mamy do czynienia z niepewną sytuacją, której nie można było przewidzieć. Więc sektor rolny i pozycja rolnika musi być na tyle mocna, aby - nawet przy tych zawirowaniach - mógł być zabezpieczony.

Fundusz Ochrony Rolnictwa został przyjęty przez Sejm. Na czym będzie polegał?

- Sejm uchwalił ustawę o Funduszu Ochrony Rolnictwa. Ma chronić tych, którzy zostali oszukani przez nieuczciwych skupujących. Chodzi o sytuację, gdy taki podmiot skupujący produkty rolne ogłosił upadłość i nie wypłacił rolnikowi jego należności. Wówczas rolnik, chociaż jest w pierwszej grupie odzyskującej należności i tak zazwyczaj długo musi czekać na należną mu zapłatę za odstawione płody rolne. Cała procedura, w tym sprawy sądowe, trwa bardzo długo. Gdy rolnicy nie dostali zapłaty za plony całego sezonu, to naraża to ich gospodarstwa i stawia w bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej. Właśnie dlatego powołaliśmy fundusz, który będzie się składał z dwóch części - z dofinansowania z budżetu państwa (to łącznie 150 mln złotych) oraz z wpływów z opłaty uiszczanej przez podmioty skupujące w wysokości 0,125 proc. wartości netto nabywanych produktów rolnych. Czekamy na zgodę Komisji Europejskiej na uruchomienie tego Funduszu i liczymy, że taki mechanizm zostanie zaakceptowany.

Podobno chciałaby pani, aby pojawił się nowy wydział w prokuraturze, który zajmowałby się przestępstwami popełnianymi względem rolników. Czy jest szansa?

- Będziemy rozmawiać z Ministerstwem Sprawiedliwości na ten temat, bo to potrzebne. Potrzebni są specjaliści, którzy będą wyposażeni w odpowiednie narzędzia, aby procesy, które nastąpiły przed upadłością, prześledzić, szczególnie pod kątem działań niezgodnych z prawem. By na tej podstawie wypracować rozwiązania, które pozwolą zapobiec w przyszłości takim sytuacjom. Lepiej zapobiegać niż leczyć. Gdyby udało się stworzyć takie mechanizmy, które potrafią wyłapać wcześniej niekorzystne trendy, sygnały, to być może uda się sprawić, by takie podmioty działały bardziej transparentnie, a dzięki temu rolnicy nie będą oszukiwani. W naszym regionie też były takie trudne sytuacje, a bez Funduszu trudno było wypracować mechanizmy ochronne. Ten nowy Fundusz będzie lepiej chronił rolników, będą mogli czuć się w większym stopniu zabezpieczeni.

Zastanawiam się, dlaczego w naszym województwie tylko jedna miejscowość korzysta z możliwości, jakie daje Program Fabryka?

- Przede wszystkim to duży sukces, że miasto z naszego województwa uczestniczy w tym programie. Program jest skierowany do miast średnich i jak na razie korzysta z niego Włocławek. Program Fabryka w założeniu ma wykorzystywać tereny po dawnych fabrykach, które nie zostały zagospodarowane, przekształcać je w nowoczesne centra usług biznesowych - biurowce, gdzie firmy sektora usług biznesowych będą mogły zatrudniać pracowników. We Włocławku mury takiego biurowca już rosną. W 2024 to zadanie ma zostać ukończone. Chodzi o to, by młodzi ludzie, którzy szukając pracy w tym sektorze, wyjeżdżają do dużych metropolii - mogli zostać w swoim miejscu zamieszkania i znaleźć pracę, które odpowiada ich kwalifikacjom, która jest da nich atrakcyjnym zajęciem. To zarazem impuls do rozwoju miasta. Firmy z sektora usług biznesowych, także spoza Włocławka, ale też lokalne, mogą tam rozwinąć swoją działalność. Program Fabryka jest też realizowany w Stalowej Woli i Elblągu. Jeśli będzie zainteresowanie ze strony samorządów z naszego województwa - to warto rozmawiać o możliwościach jakie tworzy ten program. Wiele średnich miast boryka się przecież z problemami przenoszenia się młodych ludzi do metropolii. Ważne jest zatem, aby zaoferować im dobre miejsca pracy w miejscu zamieszkania.

Wpadł mi w ręce raport, z którego wyczytałam, że wieś, w województwie pomorskim, pewnie nie tylko u nas, starzeje się. Zauważa pani te przewagę seniorów? I czy jest jakiś złoty środek na to, by młodych zatrzymać na wsi, w gospodarstwach, by chcieli kontynuować prace rodziców, dziadków?

- Problem ten jest złożony i dotyczy ogólnych trendów w społeczeństwie. Ale problem starzenia się społeczeństwa na wsi rzeczywiście występuje. W ostatnich latach jest wprawdzie trend, że coraz więcej osób sprowadza się na wieś, ale nie są to osoby, które zajmują się działalnością rolniczą. Ten problem też w Ministerstwie analizujemy. Zależy nam na tym, aby młodzi ludzie, których rodzice prowadzą gospodarstwa, chcieli to robić dalej, widzieli w tym opłacalność i atrakcyjną drogę życiową. Potrzeba wieloaspektowych działań. My bardzo inwestujemy w szkoły rolnicze, pod kątem poziomu nauczania, oferty, jak i pod względem nowoczesnego sprzętu, bo technologie stosowane w rolnictwie szybko się rozwijają. Ale ważny aspekt przyciągania na obszary wiejskie - i zatrzymywania - to zaoferowanie dobrej infrastruktury społecznej, drogowej, aby wieś była atrakcyjnym miejscem do życia, by oferowała usługi społeczne na dobrym poziomie, jak w większych ośrodkach. I by nie było tak jak kiedyś, że jest ogromny problem z dostępem do żłobka czy klubu dziecięcego - warto podkreślić, że ich liczba wzrosła ponad dwukrotnie od 2015 roku.

Wielokrotnie słyszałam komentarze, że rolnicy narzekają, a na ich podwórkach parkuje sprzęt warty miliony złotych. To jaki jest przeciętny polski rolnik?

Zarzuty te nie są trafione, bo sprzęt z dotacji i kredytów kupowany jest po to, aby gospodarstwo mogło funkcjonować i się rozwijać. To tak jakby właścicielowi firmy robić zarzuty, że kupił drogi sprzęt do produkcji, bez którego przecież firma nie mogłaby funkcjonować. Rolnictwo jest uzależnione od warunków pogodowych i zawirowań na rynkach światowych. Rolnik to zawód bardzo trudny, bo musi łączyć w sobie wiele kompetencji - być ekonomistą, znać się na hodowli, uprawie, na zarządzaniu, na nowych technologiach. To zawód bardzo wymagający. I ma przed sobą dużo wyzwań. My wspieramy go poprzez choćby Ośrodki Doradztwa Rolniczego świadczące profesjonalną pomoc i wsparcie przy wypełnianiu wniosków, doradztwie w zakresie uprawy i hodowli, w zarządzaniu gospodarstwem. Obserwujemy, że współczesny rolnik chce się rozwijać, chce inwestować w nowoczesne rozwiązania, bo ich wprowadzanie jest konieczne, żeby gospodarstwa dalej mogły funkcjonować.

Czy obecnie jest trendy być rolnikiem?

- Mam nadzieję, że tak, ale ważne jest zapewnienie atrakcyjności tego zawodu poprzez zwiększanie opłacalności w rolnictwie. Możemy dużo mówić o tym, że wieś jest piękna, że rolnictwo jest wspaniałe i ważne, bo zapewnia nam samowystarczalność żywnościową, ale bez opłacalności będzie trudno kogoś przekonać, by tym się zajął lub kontynuował dzieło rodziców. To kluczowa kwestia. My staramy się w różnych obszarach wspierać to budowanie opłacalności przez narzędzia ochrony, jak Fundusz Ochrony Rolnictwa czy poprzez wspieranie sprzedaży bezpośredniej, rolniczego handlu detalicznego, dofinansowanie dla rolników prowadzących RHD na zakup sprzętu czy budowę nowych pomieszczeń, aby większa część z tego łańcucha wartości trafiała bezpośrednio do kieszeni rolnika.

"Rolnik szuka żony" - telewizyjny program, który pokazuje wieś i cieszy się ogromną popularnością. Widać, że takie programy są potrzebne. Pani zdaniem również?

- Niestety, nie mam czasu na to, by regularnie oglądać telewizję, ale o tym programie słyszałam. Program jest różnie oceniany, bo z jednej strony pokazuje życie na wsi z blaskami i cieniami. Ale też czasem słyszę, że kreuje nie do końca prawdziwy obraz rolnika. Na pewno potrzebne są programy, które pokazują skąd się bierze żywność i jak produkcja rolna jest ważna, bo niektórzy zapominają, że żywność nie rośnie na sklepowej półce. Ktoś ją musi wyprodukować i przywieźć do sklepu. Czasem jak słyszę głosy niektórych osób, które chcą produkcję rolną ograniczyć, to zastanawiam się skąd chcą brać żywność. W Stanach Zjednoczonych są takie zajęcia już w przedszkolach, gdzie dzieci mogą zobaczyć, jak wygląda produkcja żywności, dzieci prowadzą ogródki i poznają, jak wygląda rolnictwo. My kierując się właśnie tymi przesłankami wraz z Ministerstwem Edukacji i Nauki uwzględniliśmy w ramach programu Poznaj Polskę dział dotyczący odkrywania polskiej wsi. Jest możliwość zorganizowania przez szkoły wycieczek nie tylko do muzeum, ale także do zagród edukacyjnych, czyli gospodarstw, gdzie dzieci mogą zobaczyć, jak produkcja rolna wygląda. Program dopiero ruszył, a jest wiele zapytań od szkół, więc myślę, że będzie duże zainteresowanie. Tym bardziej, że coraz większa jest świadomość społeczna, co do wyboru żywności - dobrej jakości, zdrowej, a gwarancją tego jest wybór żywności polskiej.

"Bitwa Regionów" to kolejny projekt, który promuje polską wieś. Także cieszący się wielką popularnością.

- To nasz konkurs dla Kół Gospodyń Wiejskich. W Ministerstwie zajmuje się organizowaniem tego konkursu i cieszę się, że z roku na rok jest nim coraz większe zainteresowanie. W tym roku zgłosiło się około 3,5 tysiąca Kół, to ogromny sukces. Cieszę się, że panie chcą pokazywać swoje talenty kulinarne. To okazja do promowania regionalnych produktów, bo Bitwy połączone są z piknikami z produktem polskim.

Wymieni pani trzy ostatnie, ważne dla pani inwestycje, w naszym województwie?

- To budowa nowej Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Grudziądzu, pod którą kamień węgielny wmurowaliśmy na początku maja. Druga taka inwestycja to budowa elektrowni parowo-gazowej - także w Grudziądzu. To inwestycja za prawie 2 mld zł. Bardzo ważne inwestycje to także obwodnice - Rypina, Kowalewa Pomorskiego czy Brześcia Kujawskiego. Cieszę się, że w naszym regionie tyle się zmienia - a jest to możliwe dzięki racjonalnej polityce finansowej, którą jako rząd prowadzimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wiceminister Anna Gembicka: chciałabym, by pozycja polskich rolników była mocna - niezależnie od wszelkich zawirowań - Chełmno Nasze Miasto

Wróć na sepolnokrajenskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto