4 z 15
Poprzednie
Następne
„Opowiedz nam swoją historię”. Archiwa mieszkańców Sępólna Krajeńskiego i okolic skrywają ciekawe historie
Listy do Zofii Bilskiej
III
Mijają lata, wszyscy o listach zapomnieli. Leżą spokojnie, dobrze zabezpieczone, skrywające drugie oblicze mamy. Nie pamiętam, co natchnęło mnie, aby po kilkunastu latach wrócić do starej, zapomnianej rodzinnej historii. Postanowiłem poznać tajemnicę wojennej korespondencji dwojga ludzi, której nikt wcześniej nie poznał, o której nie wspomniano w rodzinnych rozmowach.
Jest rok 2019. W ręce trzymam drogocenne „zawiniątko”. Kilkadziesiąt listów, koperty zaadresowane starannym pismem. Coś mi to pismo przypomina. Jeszcze nie wiem, co. Z czasem się dowiem.
Czytam pierwszy list z wypiekami na twarzy; tętno przyspieszone, drżą ręce… wkraczam w życie ukochanej mi osoby, otwieram nową kartę. Zaczynam sobie zadawać pytanie, czy mam moralne prawo to robić? Czy mama by tego chciała? Dlaczego o tych listach nigdy nie wspomniała? Wątpliwości jest więcej. A jeśli zawierają treści, które mogą zaboleć? Które mogą zburzyć dotychczasowy obraz matki? Nikt za mnie nie podejmie tej decyzji. Wkraczam w nieznany dotąd świat. Mam jakieś dziwne przeczucie, że otrzymałem na to przyzwolenie.
Kim zatem był tajemniczy Kazimierz Lieske – nadawca i autor listów? Po mozolnej, długiej i wyczerpującej lekturze wyłania się obraz naszego bohatera. Kazimierz (tak będę go teraz nazywał) pochodził z Wrześni (woj. wielkopolskie). Mieszkał według adresu zwrotnego przy ul. Słowackiego 19. Był wielką, tragiczną miłością mojej mamy. Była to jedna z wielu wojennych miłości, która miała zakończenie znane nam z filmów, książek, czy opowiadań najbliższych. Nie był to happy end. Aby zdobyć więcej informacji, niż zawierała treść listów, postanowiłem pojechać do Wrześni i tam na miejscu pozyskać wiedzę na temat nieznanej historii rodzinnej.